poniedziałek, 1 lipca 2013

nalewka z kwiatów czarnego bzu/ tincture of elderberry blossoms

Jak ja czekałam w tym roku na czarny bez... Postanowiłam bowiem zrobić naleweczkę.

Mam w ogrodzie jeden krzak, w sumie już solidne drzewo. Łatwo nie było, bo kwiaty wysoko, ale jakoś dałam radę, kilka razy nazbierałam ile trzeba. Zbierałam go w słoneczny dzień, ważne żeby wybierać takie "akuratne", ani nie przekwitające, ani nie nierozwinięte dostatecznie.
Przepis był taki: zagotowałam 1,5 litra wody z 1,5kg brązowego cukru, zrobił się z tego fajny syrop. Po ostudzeniu zalałam nim około 60 baldachimów bzu oraz 2 wyparzone, wyszorowane i pokrojone w plastry cytryny.
Odstawiłam na 7 dni, każdego dnia mieszałam dwukrotnie.
Po tym czasie zlałam ten bzowy już syrop do 5 litrowego słoika, przecedziłam tak, żeby był już pozbawiony kwiatostanów. 
Wtedy przyszedł czas na połączenie tego ze spirytusem. Też 1.5 litra, jednak dodałam nieco wody, bo alkohol o takiej mocy mógłby sprawić, ze syrop by się zważył.  Byłoby szkoda:)
Odstawiłam na tydzień. Po tym czasie zlałam do butelek, ostrożnie, żeby osad pozostał na dnie słoja.
I oto efekt (nawet kot się załapał):





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz